ŚRODOWISKO WODNE cz. I


Woda krąży wokół nas
 
Woda w przyrodzie krąży nieustannie. 70% wody, która na Zachodnim Pomorzu spada jako deszcz, odparowuje z powierzchni terenu oraz jezior. Reszta pozostaje w jeziorach, spływa rzekami lub przesiąka w głąb gruntu. Tam gromadzi się w piaskach i żwirach, które tworzą tzw. warstwę wodonośną. Woda w takiej warstwie również przepływa, ale stosunkowo powoli, przesączając się między ziarnami piasku i żwiru. Wody te spływają pod ziemią w kierunku dolin rzecznych, a sieć rzeczna odprowadza je następnie do morza. Para z ogrzanej powierzchni mórz, jezior i lądów gromadzi się jako chmury, z których woda ponownie skrapla się w postaci deszczu.  

Skąd rośliny czerpią wodę, czyli dlaczego nie powstanie pustynia

Na obszarze złożowym i w jego najbliższym sąsiedztwie zwierciadło wód gruntowych występuje na głębokości od kilku do ponad 20 metrów poniżej powierzchni terenu (płycej w obniżeniach, głębiej na wyniesieniach). Wody te nie mają bezpośredniego wpływu na wilgotność gleby i szatę roślinną, gdyż większość roślin nie pobiera wody z tak dużej głębokości. W rzeczywistości, z wyjątkiem specyficznych zbiorowisk na terenach podmokłych, rośliny przechwytują wodę opadową w trakcie jej przesiąkania przez warstwę przypowierzchniową i magazynują w okresach, gdy deszcze nie padają. Rozwój naturalnej szaty roślinnej i plony upraw są bezpośrednio uzależnione od opadów atmosferycznych.

Ponieważ woda z wyrobiska nie będzie pompowana, nie dojdzie do istotnego obniżenia zwierciadła wód podziemnych wokół odkrywki. Poziom wód podziemnych może się natomiast wahać z przyczyn naturalnych jako efekt długotrwałych suszy lub wzmożonych opadów. Tego typu wahnięcia obserwuje się również i obecnie, bez związku z robotami górniczymi i bez wpływu na roślinność.

Ekspertyzy hydrogeologiczne z lat 90., czyli wydobywać, ale ostrożnie...

W 1992 i 1994 r. na zlecenie SKSM wykonano kolejno dwie ekspertyzy dotyczące wpływu eksploatacji złoża Ińsko na otoczenie. Pierwsza z nich miała wstępny charakter, a druga była dokumentem określanym jako „Ocena oddziaływania na środowisko”. Obie ekspertyzy obejmowały odrębne opracowania hydrogeologiczne na temat lokalnych warunków wodnych, które jednak oparto wyłącznie na rozważaniach teoretycznych z uwzględnieniem wyników starszych badań z lat 80. Żadne nowe wiercenia ani pomiary nie zostały w latach 90. przeprowadzone. Pomimo tego autorzy obu opracowań hydrogeologicznych (Doktor hydrogeologii z Uniwersytetu Wrocławskiego i Profesor geografii z Uniwersytetu Szczecińskiego) byli zgodni, co do braku zasadniczych oddziaływań wydobycia na zasoby wodne rejonu Ińska. Oto kilka cytatów:

-   Eksploatacja kruszywa w rejonie Ińska nie wpłynie na zmiany położenia zwierciadła wód powierzchniowych.

-   Powstanie wyrobisko wypełnione wodą, której poziom powinien znajdować się na rzędnej zbliżonej do obecnego położenia poziomu jezior. Powstanie nowego sztucznego zbiornika w zasadzie nie powinno wywołać zmiany położenia poziomu wody w jeziorach.

-   Teren potencjalnych zmian nie odgrywa obecnie zasadniczej roli w zaopatrzeniu w wodę Ińska i okolicznych miejscowości.

-   Mało prawdopodobne jest niekorzystne oddziaływanie wyrobiska na ilość wody eksploatowanej w ujęciu miejskim.

-   Przylegające do wyrobiska strefy ujęć nie zostaną zbyt mocno narażone na odwodnienie.

-   Stwierdzam jednoznacznie, że zarówno warunki wodne, jak i wilgotność gleb nie ulegną pod wpływem działań górniczych zauważalnym dla obserwacji, a istotnym dla świata roślinnego przekształceniom.

Zdaniem obu ekspertów główne oddziaływanie dotyczyć może jakości wód. Jak pisze jeden z ekspertów: „zlikwidowana zostanie naturalna osłona wód podziemnych, jaką stanowią piaski i żwiry złożowe, które tworzą naturalny filtr mechaniczny”. W związku z powyższym eksperci zasugerowali zabiegi, które powinny zostać podjęte dla uniknięcia wzrostu skażenia. Są to szybka rekultywacja, ostrożna gospodarka paliwami i inne czynności, które należą do codziennej praktyki w kopalniach SKSM. Aby dodatkowo chronić ujęcia miejskie oraz Jezioro Długie przed skażeniem, zaproponowano ograniczenie wydobycia do południowej części złoża, a także założenie sieci otworów, w których można obserwować stan wód i badać ich jakość. Obecny projekt SKSM spełnia oba te zalecenia. Ograniczono powierzchnię wydobycia do 60 ha w południowej części złoża i założono sieć otworów pomiarowych.

Zaznaczyć również należy, że wyżej wymieniony naturalny filtr zostanie nie tyle zlikwidowany, co zredukowany do mniejszej grubości. Poza tym zostanie on częściowo przywrócony w trakcie rekultywacji poprzez zasypanie drobnym piaskiem, który nie ma wartości przemysłowej. Warto sobie przy tym uświadomić, że wody gruntowe pozbawione są warstwy filtrującej także tam, gdzie odsłaniają się na powierzchni terenu tworząc jeziora. Tak więc zbiorniki eksploatacyjne pośredniczyć będą w zanieczyszczaniu wód podziemnych w stopniu mniejszym, niż pobliskie jeziora, które są zdecydowanie większe. A tych przecież nikt zasypywać z tej racji nie zamierza.

            Jak się wydaje, przyczyną wniosków o ewidentnym zagrożeniu dla wód jest swego rodzaju nieporozumienie. Chodzi o znaczenie i interpretację, awłaściwie nadinterpretację pewnych słów. Otóż szczególną uwagę zwraca pewne zdanie, które pojawia się w starszym z komentowanych opracowań hydrogeologicznych. Jak się okazało, zaczęło ono żyć własnym życiem, stając się prawdopodobnie jednym z głównych powodów całego zamieszania. Zdanie to brzmi w sposób następujący: „na obszarze 200 ha praktycznie zlikwidowana zostanie zasobna, główna i jedyna na tym obszarze warstwa wodonośna”. Choć we wnioskach końcowych opinia ta już się nie powtarza, to jednak rzuca się w oczy dość wyraźnie, gdyż pojawia się na początku lub końcu trzech rozdziałów. Zniszczenie warstwy wodonośnej (zwłaszcza głównej i jedynej) to rzeczywiście brzmi groźnie – tak jakby zniknąć miała również i cała woda. W praktyce oznacza to jednak usunięcie piasku i żwiru, podczas gdy sama woda (wcześniej nasycająca osady) pozostanie na miejscu. Wody z podziemnych staną się po prostu powierzchniowymi. Dodajmy jeszcze, że zgodnie z aktualnym projektem zmiana ta ograniczać się będzie do obszaru 60 ha, a dokładnie tylko tych jego fragmentów, gdzie eksploatacja prowadzona będzie spod wody (po zakończeniu eksploatacji pozostanie zbiornik o powierzchni ok. 5 ha lub też trzy mniejsze zbiorniki). Tak czy inaczej szkoda, że autor nie rozwinął szerzej cytowanej myśli, co z pewnością rozwiałoby przynajmniej część wątpliwości.

Ocena oddziaływania z 1994 r., czyli o znaczeniu słów

            Jak już wspomniano, historia owego zdania miał jednak swój dalszy ciąg. Otóż autorka opracowania podsumowującego „Ocenę oddziaływania eksploatacji na środowisko” z 1994 r. (Profesor biologii z ówczesnej Akademii Rolniczej w Szczecinie) wielokrotnie zacytowała wspomniane zdanie o likwidacji warstwy wodonośnej, a przede wszystkim zamieściła je jako jeden z głównych punktów swojego Podsumowania. W ten sposób to ogólnie poprawne, choć może niezbyt jasne sformułowanie, stało się myślą przewodnią całej „Oceny oddziaływania”. Co więcej, w „Ocenie…” całkowicie pominięto cytowane wcześniej opinie specjalistów hydrogeologii o braku istotnego wpływu na wody, w to miejsce pojawiły się natomiast twierdzenia wręcz przeciwne. Niektóre słowa zostały zmienione w sposób subtelny, jednak nadało to zdaniom negatywny sens. Oto kilka cytatów, które można porównać z wcześniejszymi:

-   Niewykluczone, że zmieni się poziom wody w sąsiadujących ze złożem Ińsko jeziorach, a co za tym idzie warunków wilgotnościowych w ich pobliżu. Może to pogorszyć jakość siedlisk.

-   Przy różnicy poziomów wód powierzchniowych jeziora Ińsko i powstałego zbiornika [eksploatacyjnego] nie można wykluczyć zmiany poziomu wód w jeziorze Ińsko.

-   Niewykluczony jest spadek poziomu wód w studniach miejskich.

Opracowanie zawierające takie właśnie tezy („Ocena oddziaływania eksploatacji na środowisko” z 1994 r.) opublikowane zostało w Internecie przez inicjatorów referendum z listopada 2011 r. i stało się podstawą do dalszych, niekiedy wręcz absurdalnych nadinterpretacji, kształtując negatywny i nieuzasadniony wizerunek projektu SKSM.
Oto wybrane fragmenty oryginalnych tekstów (całość dostępna na stronie "Projekt Ińsko" w formacie PDF ). Prosimy o porównanie treści Ekspertyzy hydrogeologicznej z 1992 r. (str. 10; tekst nr 1) z treścią Oceny oddziaływania z 1994 r. (str. 44; tekst nr 2), której autorka powołuje się m.in. na wyżej wymienioną ekspertyzę:  
      
nr 1


nr 2

Oczywiście zadaniem autorki „Oceny...” z 1994 r., która jest również specjalistką szeroko rozumianej ochrony środowiska, było wyrażenie swojej opinii. Niestety, w tym przypadku nie są to twierdzenia poparte żadnym szerszym komentarzem, nie mają oparcia w jakichkolwiek własnych badaniach lub studiach innych przypadków. Jeszcze raz podkreślić należy, że opinie hydrogeologa i geografa (na których Pani biolog się powoływała) były w większości odmienne.  

Dokumentacja hydrogeologiczna z 2007 r., czyli wynajęty ekspert

Tak czy inaczej, zgodnie z opinią wyrażoną przez byłego Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w 2006 r. brak było nadal jednoznacznego rozstrzygnięcia, co do wpływu eksploatacji kruszywa na lokalne środowisko wodne. Przedłożenie odpowiedniej dokumentacji sugerowała także Rada Drawskiego i Ińskiego Parku Krajobrazowego. W związku z tym SKSM postanowiły zlecić opracowanie obszernej i szczegółowej dokumentacji hydrogeologicznej. Wykonał ją w 2007 r. zespół uprawnionych hydrogeologów związanych z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu, w tym Profesor – biegły z listy Ministra Środowiska. W przeciwieństwie do teoretycznych ekspertyz z lat 90., dokumentacja objęła wyniki całorocznych obserwacji wód powierzchniowych i podziemnych (10 specjalnie wykonanych otworów pomiarowych) oraz komputerową, matematyczną prognozę oddziaływania eksploatacji na wody. Dokumentacja została przyjęta bez zastrzeżeń przez odpowiednie instytucje. Obserwacje wód w otworach trwają łącznie już siódmy rok i będą nadal kontynuowane. Dzięki przeprowadzonym badaniom wyjaśniono szczegóły podziemnego przepływu wód i ewentualny wpływ eksploatacji. Wskazują one jednoznacznie na brak istotnych oddziaływań, o czym szerzej w cz. II artykułu. 

Tak więc teza o pobieżności i nierzetelności badań jest wysoce nieuzasadniona. Niekiedy mówi się, że wyniki badań opłacanych przez inwestora są zawsze zgodne z jego oczekiwaniami. Po pierwsze, zgodnie z przepisami prawa, dokumentacje poprzedzające inwestycje muszą być finansowane właśnie przez inwestora. Trudno bowiem, żeby wykonywane były na koszt podatnika. Po drugie, wyniki badań zawsze podlegają weryfikacji przez odpowiednie instytucje czy zewnętrznych recenzentów. Po trzecie, eksperci wykonują wiele różnych zleceń od różnych zleceniodawców, tak więc wysoki poziom merytoryczny oraz obiektywizm badań leżą w ich interesie. Jakiekolwiek udowodnione błędy mogą podważyć ich wiarygodność i wyeliminować z rynku tego typu usług. Nie można wreszcie bezpodstawnie zarzucać komuś nieuczciwości czy braku etyki zawodowej tylko dlatego, że dostaje wynagrodzenie za swoją pracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PYTANIA - UWAGI - SUGESTIE